115. „Więc każe przynieść ciało zabitego,
Aby je wskrzesił i zadał pytanie —
Kto jest zabójcą? Słowa, co wybiega
Z ust takich, pewne znajdą zaufanie.
— Wstań! każę-ć w imię Ukrzyżowanego!
I lud ogląda chłopca zmartwychwstanie,
Który świętemu niosąc dziękczynienia,
Rzeczywistego zabójcę wymienia.
116. „Ten cud tak wielkie zdumienie wywoła,
Że król wraz z wielu wnet się chrztem obmywa;
Lud to całuje kraj szat apostoła,
To Bogu jego hymny przyśpiewywa.
Tém większa wściekłość śród braminów koła,
Serca im zawiść przegryza straszliwa,
Więc — by świętemu wydrzéć w końcu życie —
Najniższy motłoch podburzają skrycie.
117. „Raz, gdy do ludu, żarliwością zdjęty,
Kazał, rozruchy wszczęto. Już w téj porze
Miał objawienia od Chrystusa święty,
Iż blisko męka i królestwo boże.
Gradem kamieni lunął tłum zacięty,
Tomasz pociski przyjmuje w pokorze:
Gdy jedna ręka bardziéj zapalczywa
Okrutną włócznią piersi mu przeszywa.
118. „I Ind i Gangies płakały cię rzewnie,
Święty; i ziemię, gdzie przeszły twe nogi;
A one dusze stokroć rzewniéj pewnie,
Którymś nauką otwarł wiary drogi:
Lecz się cieszyły anioły — i śpiewnie
Wielbiąc twą chwałę — wiodły w niebios progi,
O święty Pański, bądź, błagamy Ciebie,
Luzów patronem i zastępcą w niebie.
119. „A wy, co sobie przywłaszczacie imię,
Posłańców bożych, następców Tomasza,
Czemuż serc waszych żądza się nie imie,
Iść głosić wiarę? — gdzie jest praca wasza?
A jeśli stan wasz bez czci w kraju drzémie,
Gdzie nikt prorokiem nie jest — toć zastrasza,
Iż wam nie walczyć z herezje możnemi,
Tych czasów naszych zwanych bezbożnemi.