15. A gdy ja śpiew ten ku ich czci zawodzę,
Nie śmiejąc ciebie dosięgnąć w méj pieśni,
Ty śmiałą ręką ujmij losów wodze
I daj treść piewcy, o jakiéj świat nie śni;
Każ wojsk twych rzeszy, niech zacięży srodze:
(Aż się zadziwią i strwożą współcześni),
Niech runą mężni zwartemi szeregi,
Na morza Wschodu i Afryki brzegi!
16. Maur w oczach twoich czyta rażon trwogą
Swą blizką zgubę, widzi chrześcijan szaniec,
I nim do boju raczysz stąpić nogą,
Już szyję w jarzmo nagina pohaniec.
W państwie lazurów ustroń dla cię błogą
Gotuje Tetys, boś ty jéj wybraniec;
Jéj serce wdziękiem twych lic zniewolone
Chce państwo w wiano, córę-ć dać za żonę.
17. Na ciebie patrzą z Olimpu wyżyny
Dwa wielkie duchy, niegdyś dziady twoje[1].
Jeden, pokoju anioł, swoje czyny,
Drugi swe krwawe przypomina boje:
Oba ufają, że — dziedzic jedyny —
Wskrzesisz ich pamięć, ich wojenne znoje;
I po skończeniu pielgrzymki dalekiéj
Przybytek szczęścia gotują-ć na wieki.
18. Lecz nim nadejdzie chwila upragniona,
Gdy nad ludami obejmiesz rząd władczy,
Śmiałego barda pieśń k’tobie zwrócona
Niech twoich względów monarszych doświadczy. —
Słuchaj, jak prują słone morza łona
Twe Argonauty; niech twój wzrok zaradczy
Czują nad sobą; ucz się wcześnie, panie,
Prośbom śmiertelnych dawać posłuchanie!
19. Już na szerokie wbiegli oceany,
Wzruszona fala pieni się i zżyma;
Już przychylnemi wiatry kołysany
Statek swój żagiel spuszczony rozdyma:
Już obryzgany srebrzystemi piany
Piersią tnąc fale kierunek swój trzyma,
I pędzi w przestrzeń, gdzie dotąd jedyna
Stad Proteusza pląsała drużyna[2].
Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.