35. Jak gdy Boreasz[1] lub Auster[2] ponury
Uderzą w puszczę — pod temi podmuchy,
Śród rozpasania wściekłego natury
Drżą góry, słychać szum i łoskot głuchy;
Trzeszczą gałęzie, lecą liści chmury,
Gną się drzew wierzchy fal wrzącemi ruchy;
Tak naraz zamęt zapanował srogi
Między Olimpu potężnemi bogi.
36. Sprawę bogini Mars popierać gotów,
Z pomiędzy wszystkich bogów najzacięciéj:
Czy wskrzesił pamięć swych dawnych zalotów?
Czy dzielność mężnych serce jego nęci?
Bo z chmurną twarzą, z okiem pełném grotów,
Z pośród gromady wstał w gorzkiéj niechęci,
I w tył odrzuca, gniewem zapalony,
Swój mocny puklerz na piersi zwieszony.
37. Czoło mu słoni hełm dyamentowy.
Aby głos podać, podnosi przyłbicę;
Śmiało podąża przed tron Jowiszowy
W mocy i grozie; — ogniem pała lice,
O stopnie tronu grzmi dziryt stalowy,
Jak gdyby wkoło ciskał błyskawice,
Zadrżało niebo — wszędy trwoga padła
I gwiazda Feba na chwilę pobladła.
38. „Ojcze nasz — rzecze — którego skinienie
Wszechświat przyjmuje z pokorą ochotną,
Jeśliś w tych ludziach sam niecił pragnienie,
By dalszych krain szukać nawą lotną,
Jeśli ich męstwo i prace masz w cenie,
Czyliż ich wydasz na hańbę sromotną?
Niech sprawiedliwość posłuchu odmówi
W tak podejrzanéj sprawie Bachusowi.
39. „Zważ, że on w gniewie, a gniew często myli;
Zbytnia obawa umysł jego drażni;
Bo przeciw komu Bach walczy w téj chwili?
Wszak z Ojcem Luzem w bratniéj żył przyjaźni?
Ale dozwólmy, niech się gniew przesili,
O losy Luzów nie zadrżę z bojaźni;
Nigdy zawiści Fatum nie dozwoli
Krzywdzić zasługę wbrew niebiosów woli.
Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.