Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

40.  „A ty, w stałości nieugięty panie,
Objaw, iż raz już rzeczonego słowa
Żadna moc w świecie wstecz cofnąć nie w stanie,
Bo słabość sprawy odstąpić gotowa,
Każ, niech Merkury na twe zawołanie,
Szybszy niż wicher, niż strzała grobowa,
Ukaże ziemię, gdzieby można było
Zaczerpnąć wieści, nową wzmódz się siłą!“

41.  Skończył bóg wojny. — Ojciec wszechmogący
Skinieniem głowy dał znak przyzwolenia
Na treść Marsowéj przemowy gorącéj,
I wonny nektar już czary zapienia;
Po drodze mlecznéj, światłem gorejącéj,
Oddawszy panu winne pozdrowienia,
Promienna niebian rozprasza się rzesza;
Do własnych siedzib każdy z nich pośpiesza.

42.  Gdy tak potężny Olimp kipi gwarnie,
Gdy radzą bogi w nadpowietrznym grodzie,
Między Etjopją a Madagaskarem,
Wschód mając w prawo a północ na przodzie,
Garść mężnych w morza mknie, a słońce żarem
Oblewa „Ryby“, które lśnią w obwodzie
Zodyaku, odkąd przed tobą, Tyfonie,
Wenus wraz z synem uszła w morskie tonie[1].

43.  Łagodny wietrzyk muska żagiel biały,
Jak gdyby Niebo z żeglarzami w zmowie,
Niebo pogodne a jasne kryształy,
Ani obłoczka — spokój co się zowie.
Już mignął cypel Etyopskiéj skały
Prasso[2] nazwany w starożytnych mowie,
Gdy na odkrytém niezmierzoném morzu
Wieniec wysp nowych błysnął im w przestworzu.

44.  Vasco de Gama, dzielny wódz drużyny,
Co wziął w swe ręce los całéj wyprawy,
Wzniosłéj odwagi na wodza jedyny,
Którego niebo błogosławi sprawy,
K’ pustym z pozoru wyspom bez przyczyny
Nie życzy chyżéj pokierować nawy,
Gdy niespodzianie myśl swoję odmienia,
Bo nowe przed nim jawią się widzenia.


  1. Podczas wojny bogów z olbrzymami Wenus z synem ratowała się ucieczką. Nad brzegiem Eufratu, ścigana przez Tyfona, rzuciła się w fale, a dwie małe rybki na drugi brzeg ją i syna przeniosły. Przez wdzięczność bogini umieściła obie rybki na niebie, gdzie tworzą ostatnią konstelacyę Zodyaku.
  2. Przylądek Prasso — obecnie Delgado.