Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

55.  „A gdy wam przyszło płynąć z tak daleka
W kraje Hidaspu[1] i płomiennéj ziemi,
Śród nas nie trudno odszukać człowieka,
Co-by, jak sternik, wiódł was wody temi:
Dobrze więc będzie, gdy statek zaczeka,
Weźmie żywności — gdy oczyma swemi
Ujrzy was rządca, co tą wyspą władnie,
On, czego trzeba, dostarczy wam snadnie“.

56.  To powiedziawszy, tłum Maurów pośpiesza
Do własnych łodzi — odpłynąć gotowy —
Dają im przejście wódz i majtków rzesza.
Wzajemnie sypiąc uprzejmemi słowy.
Znużony Febus już bieg swój zawiesza,
Zamyka w wodach dnia wóz kryształowy,
I — pragnąc spocząć — siostrze zdaje rządy,
By oświetlała i morza i lądy.

57.  Zeszła noc cicha nad znużoną flotą,
Dziwnie radośna, wolna wszelkiéj troski —
Niedziw — o ziemi szukanéj z tęsknotą
Toć dziś już pewne doszły ich pogłoski.
Nie jeden w sobie rozważa, jak oto
Różni są ludzie — i stąd robi wnioski,
Ile się błędów i ile wiar plemi
I bujnie krzewi po szerokiéj ziemi.

58.  Księżyc blask srebrny posyłając z góry
Na Neptunowéj fali pobłyskiwa;
Wkoło gwiazdami usiane lazury,
Jak stokrociami usypana niwa;
Usnęły wichry — chyba czasem który
Z jakiéj się ciemnéj jaskini odzywa;
Jednak na statku, jak ostrożność każe,
Jak z dawna zwykli — czuwają żeglarze.

59.  Lecz gdy jutrzenka po niebie idąca
Promiennych włosów rozpuściła zwoje,
Gdy przed zbudzonym młodym bogiem słońca
Niebo otwarło różowe podwoje,
Błysły bandery — od końca do końca
Nawy w barwiste oblekły się stroje,
By uroczyście przyjąć na pomoście
Rządcę téj wyspy, co k’nim śpieszy w goście.


  1. Hydaspes — rzeka w Indyach — dziś — Dżelem.