Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

90.  Wnet sztuczne ognie Gama zażedz każe.
Jak drżące światło komet raca błyska:
Ochotnie pełnią swą czynność puszkarze,
Huk wstrząsa morze i niebios sklepiska.
Skrzą kule ognia w szerokim obszarze:
Rzekłbyś — Cyklopy rozpoczną igrzyska.
Śpiewy, okrzyki, jak gędźba stugłosa,
Z dźwiękiem wojennych trąb lecą w niebiosa.

91.  A z brzegu lądu odpowiedź wesoła[1],
Tysiąc rac strzela w powietrzne błękity:
Wirem się kręcą płomieniste koła,
Z hukiem wybucha proch siarczany zbity.
Rosną okrzyki, lud klaszcze i woła;
Rzekłbyś, iż w ogniu i morze i szczyty
Niebios — i ziemia: a to wszystko razem
Krwawego boju zdaje się obrazem.

92.  Lecz już do pracy budzący nas co dnia
Świt zamajaczył na niebios bławatach:
W rękach Jutrzenki zabłysła pochodnia,
Goniąc sen z powiek, a mgłę nocną w szmatach
Jęła rozpraszać dnia gwiazda przewodnia
I zimną rosą skraplać ją na kwiatach,
Gdy król nad brzegiem stanął i łódź śmiała
Pomknęła k’flocie, co śród morza stała.

93.  Pędziły za nim tłumy niecierpliwe,
Pragnąc oglądać widok tak jedyny;
Na nich purpury skrzyły barwy żywe,
Świeciły drogie jedwabne tkaniny:
Zamiast oszczepów i łuków, co krzywe
Jak sierp miesiąca, wesołe drużyny
Gałązki palmy ujęły w swe ręce,
Z których się plotą dla zwycięsców wieńce.

94.  Łódź króla drogim namiotem okryta,
Lśniącym jedwabiu różnemi kolory.
Wsiadł w nią Melindy król — z nim liczna świta,
Najpierwsze w państwie pany, senatory.
Odzież królewska świetna, złotolita,
W zwyczajach kraju biorąca swe wzory;
Na głowie strojny turban bawełniany,
Przybrany złotem, jedwabiem przetkany.


  1. Maurowie afrykańscy i Indusowie, zarówno jak Chińczycy, znali oddawna proch zapalny i używali go przy zabawach publicznych, lecz dział nie mieli.