Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/96

Ta strona została skorygowana.

105.  „„Ty, coś postrachem jedynie imienia
Wartkie Moluki[1] nurty ścinał chłodem,
Powstań, mój Ojcze, śpiesz bez opóźnienia,
Zmiłuj nad nędznym Kastylji narodem. —
Jeśli ta radość, coć twarz rozpromienia,
Uczuć ojcowskich jest wiernym dowodem,
Leć! — bo gdy prędko twoi nie wspomogą
Może już wspomódz nie będziesz miał kogo...””

106.  „Tak błagająca Marya lękliwa
Podobną była smutnéj Afrodycie,
Gdy za swym synem łaski ojca wzywa,
By śród mórz szczędził Eneasza życie;
Wzruszyła ojca Zeusa prośba tkliwa:
Puścił grot z ręki, wstrzymał gromobicie,
Spełnił łaskawie córy prośbę całą,
Jeszcze zmartwiony, iż prosi zbyt mało.

107.  „Lecz już hufami uzbrojeni męże
Okryli tłumnie równiny Ewory;
Lśnią w ogniach słońca zbroje i oręże,
Koń z pod czapraka rży ku walce skoréj:
Dźwięk trąb donośnych gdziekolwiek dosięże
Rozbudza męstwo śpiące zwykłéj pory,
Miesza się z chrzęstem broni — i odbity
W tysiącznych echach wstrząsa górskie Szczyty.

108.  „Pomiędzy wszystkie pany i rycerze,
Poprzedzon królów chorągwią bojową,
Dzielny król Alfons przodkowanie bierze.
Bo i tłum cały przenosi swą głową,
I blaskiem oka ożywia szermierze,
W najbojaźliwszych tchnąc odwagą nową:
Tak do Kastylji wkracza z armją liczną
Razem z królową jéj, z swą córą śliczną.

109.  „Łączą się w końcu obaj Alfonsowie
W polach Tarify — a przed niemi wrogi;
Hord barbarzyńskich nieprzejrzane mrowie
Pokryło góry i równin rozłogi. —
Nie było śród was, o mężni Luzowie,
Śmiałka, co wówczas nie zadrżałby z trwogi,
Gdyby nie pewność, iż w tak świętéj walce
Sam Zbawca walczy za swe wierne chwalce. —


  1. Moluka — rzeka w Maurytanii wypływająca z gór Atlasu.