Strona:PL Luksemburg Róża - Kościół a socjalizm.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

z podbitych prowincji, więc obracali własne grunta w ogromne plantacje, winnice, pastwiska, sady warzywne i ogrody zbytkowne, uprawiane przez wielkie armje niewolników, napędzanych do pracy batogiem nadzorcy. Pozbawiony ziemi i chleba, lud wiejski napływał z całej prowincji do stolicy — Rzymu, ale i tu nie znajdował żadnego zarobku, ponieważ i wszelkie rzemiosła uprawiali niewolnicy dla swych panów. W ten sposób nagromadził się powoli w Rzymie olbrzymi lud bez wszelkiej własności — proletarjat, nie mogący jednak nawet swej siły roboczej sprzedać, bo nikt pracy jego nie potrzebował. Proletarjat ten więc, napływający ze wsi, nie został pochłonięty w miastach, jak dziś, przez przemysł fabryczny, tylko musiał wpaść w nędzę beznadziejną, w żebractwo. Ponieważ taka olbrzymia masa ludu. zalegającego przedmieścia, ulice i place Rzymu, bez chleba i dachu nad głową, była stałym niebezpieczeństwem dla rządu i panujących bogaczy, więc rząd musiał mimowoli jakkolwiek nędzę jego uśmierzać. Od czasu do czasu rozdawano zatym ze śpichrzów rządowych zboże, lub wprost żywność proletarjatowi, aby ugłaskać na pewien czas jego groźne szemranie, a także urządzano bezpłatne widowiska w cyrku dla zajęcia umysłu i uczuć wzburzonego ludu. W ten sposób cały olbrzymi proletarjat Rzymu żył właściwie z żebractwa, nie tak, jak dziś, kiedy proletarjat, przeciwnie, utrzymuje swą pracą całe społeczeństwo. Wówczas zaś w Rzymie cała praca na społeczeństwo leżała na barkach nieszczęśliwych, traktowanych, jak bydło robocze, niewolników. I wśród tego morza nędzy i upodlenia ludzkiego niewielka ilość magnatów rzymskich wyprawiała orgje szalonego zbytku i rozpusty.
Wyjścia z tych potwornych stosunków społecznych nie było. Proletarjat szemrał wprawdzie i groził od czasu do czasu powstaniem, ale klasa żebraków, nie