którzy księża próbują w swej ciemnocie albo i złości przypisać socjaldemokratom, mianowicie chęć zaprowadzenia wspólności żon, a o czym socjaldemokratom się naturalnie nie śni, bo uważają oni to za haniebne i zwierząt godne spaczenie stosunku małżeńskiego, to było po części rzeczywiście praktykowane wśród pierwszych chrześcijan. Idea wspólnej własności, komunizmu, tyle sprośna i wstrętna dzisiejszemu duchowieństwu, tak była miłą pierwszym chrześcijanom, że niektóre sekty, jak np. sekta gnostyków, znana pod mianem Adamitów, w drugim stuleciu po narodzeniu Chrystusa, głosiła — iż wszyscy mężowie i żony winny ze sobą obcować wspólnie bez różnicy, i żyła też według tej nauki.
Tak to w pierwszym i drugim stuleciu chrześcijanie byli zapalonemi wyznawcami komunizmu. Ale ten komunizm używania gotowych produktów, nie oparty na komunizmie pracy, nie mógł wcale poprawić społeczeństwa ówczesnego, nie mógł usunąć nierówności między ludźmi i przepaści między bogaczami a biednym ludem. Ponieważ środki produkcji, głównie ziemia, pozostawały prywatną własnością i ponieważ praca na społeczeństwo opierała się nadal na niewolnictwie, więc w dalszym ciągu bogactwa, dostarczane przez pracę, płynęły do niewielu posiadaczy, a lud pozostawał pozbawionym środków do życia, które otrzymywał też tylko z łaski bogaczy, jako żebraninę.
Jeżeli jedni ludzie, i to mała garść stosunkowo, posiadają na swoją wyłączną, prywatną własność wszystkie grunta, lasy i pastwiska, wszystkie trzody i zabudowania gospodarskie, wszelkie warsztaty i narzędzia i materjały do wytwarzania, a zaś inni ludzie — ogromna większość ludu — nie posiadają nic