i w chwili gdy, rozpaczliwie rozglądał się wkoło, jakaś furtka otworzyła się za nim, a drobna ręka, wysuwając się stamtąd, uchwyciła go za ramię i pociągnęła za sobą, poczem taż sama ręka zatrzasnęła furtkę.
W gąszczu cisów Raul ujrzał przed sobą hrabinę Cagliostro; nie puszczając jego dłoni ze swojej prowadziła go dalej ku drugiej furtce, na cmentarz przed którym czekała bryczka. Była to jedna z tych staroświeckich bryczek jakie się widzi jedynie na wsi, zaprzężona w dwa wielkie, a chude konie. Siwobrody stangret w granatowej bluzie siedział zgarbiony na koźle.
Ruchem ręki Józefina Balsamo kazała Raulowi wsiąść, potem umieściwszy się obok niego rzuciła stangretowi:
— Przez Luneray do Doudeville! i poganiaj konie Leonardzie.
Kościół stał na końcu wioski, droga na Luneroy prowadziła nieco pod górę, zdala od domów. Chude konie mknęły jak wyścigowce.
Wnętrze napozór nędznej bryczuszki było wygodne, eleganckie a tak obszerne, że Raul, który nie lubił tracić czasu, mógł paść na kolana, aby wyznać swą miłość owej towarzyszce.
Wzruszenie jego było tak wielkie jak nieoczekiwanem było to spotkanie; śmiał się i płakał na-
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/104
Ta strona została przepisana.