Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/135

Ta strona została przepisana.

— Kiedy dwoje ludzi się rozstaje — rzekła łagodnie i to rozstaje na zawsze, powinni zwrócić sobie to wszystko, co od siebie nawzajem otrzymali, a więc proszę pana o zwrot mojej fotografji.
— Nigdy — odparł — nie mogę się z nią rozstać.
— A więc ja będę bardziej wspaniałomyślna — rzekła z dziwnym uśmiechem — i oddam panu to co od niego otrzymałam.
— Co takiego Josyno? Owej nocy.... w stodole.... czułam przez sen jak pan złożył na moich ustach pocałunek....
Zarzuciła mu obie ręce na szyję i przywarła wargami do jego warg w gorącym długim uścisku.
— Josyno — szepnął, gdy wreszcie oderwali się od siebie — Josyno rób ze mną co ci się spodoba. Kocham cię, kocham bez granic...
Szli brzegiem Sekwany. Trawa uginała się pod ich stopami, gałązki krzewów pochyliły się jakgdyby w ukłonie. Szli spleceni silnym uściskiem, bez żadnych myśli, prócz myśli o szczęściu, jakie pierwszy dzień miłości obiecuje wszystkim kochankom.
— Jeszcze jedno słowo, mój Raulu. Taka zazdrość, taka wyłączność rodzi się we mnie gdy jestem przy tobie. Przyznaj się: czy jest jaka kobieta prócz mnie?
— Niema żadnej.