mi, i, wyznając swoje przewinienia, błagać będzie łaski. Beaumagnan czekał na to; wyprostowany, z zaciśniętymi pięściami, wpatrywał się w nią pałającym z gniewu wzrokiem, tak jakby chciał tem spojrzeniem pozbawić ją resztki sił, złamać i upokorzyć.
Ale nie było to łatwe zadanie. Przestrach Józefiny Balsamo nie trwał dłużej nad kilkanaście sekund. Twarz jej przybrała znów dawny swój uśmiechnięty wyraz zupełnie naturalnym, niemal radosnym głosem, postawiła pytanie, którego logika i spokój mimowoli trafiały do przekonania:
— Jakże mnie pan przestraszył, panie Beaumagnan! Czytałam w gazetach o pańskiej nagłej śmierci. Ale czemu to przyjaciele pańscy chcieli mnie zwieść?
Raul zrozumiał w tej chwili iż to co się działo dotychczas było zaledwie nic nieznaczącym prologiem, że wielka, prawdziwa, nieubłagana walka zacznie się dopiero teraz, gdy dwaj przeciwnicy, dwaj zacięci wrogowie znaleźli się przed sobą.
Beaumagnan rozpoczął atak; dalekie od chłodnego spokoju, od gryzącej ironji barona słowa jego płynęły jak potok lawy, wezbrane nienawiścią i wściekłością.
— „Kłamstwo! — wołał — kobieta ta żyje kłamstwem, oddycha niem, sieje wokół siebie zbrodnie i przewrotność! Ileż brudu, mętów i okrucień-
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/51
Ta strona została przepisana.