Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/53

Ta strona została przepisana.

Nie myliłem się. Była tam istotnie. I przysięgam na wszystko co jest świętem, iż nikt nie potrzebował mi jej wskazać. Wiedziony przeczuciem czy instyktem odgadłem natychmiast, że to ona. Obserwowałem ją. Nie rozmawiała prawie z nikim, przysłuchując się i przyglądając wszystkiemu i paląc bezustannie papierosy.
Przyjaciel, który mnie wprowadził, usiadł obok niej i rozpoczął rozmowę z tym i co ją otaczali. Po chwili, tak jakeśmy się umówili, zwrócił się do mnie i głośno zawołał mnie po imieniu.
Ujrzałem wówczas jak oczy jej zabłysły. Imię moje znać musiała, czytała je w pamiętniku Saint Heberta, słyszała może z ust Iseval‘a. Byłem wtajemniczonym, jednym z pozostałych dziesięciu. Po paru chwilach zwróciła się do mnie i rozpoczęła ze mną rozmowę. Mówiliśmy przez dwie godziny.. Dwie godziny, przyjaciele, czarowała mnie całą potęgą swej urody, swego dowcipu i wymogła na mnie obietnicę że odwiedzę ją nazajutrz.
W chwili gdy jej to obiecałem, w momencie gdym przestępował próg jej domu, powinienem był ratować się, uciec od niej na drugą choćby półkulę. Ale już było zapóźno. Nie miałem sił aby się bronić. Łudziłem się oczywiście sam przed sobą. Wmawiałem sobie że spełniam obowiązek, iż daję dowód odwagi zapuszczając się aż do obozu wroga. W rze-