Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/58

Ta strona została przepisana.

Macie ją przed sobą. Wiecie kim jest, co zrobiła i czem nam grozi. Wiecie również iż nie możemy oddać jej w ręce sprawiedliwości, gdyż rozgłos jaki wynikłby z tego, pogrzebałby raz na zawsze całą naszą sprawę. Musimy więc osądzić ją sami. Osądzić bez nienawiści ale z całą surowością.
Beaumagnan zakończył swoją przemowę z powagą, która wywarła na słuchających stokroć silniejsze wrażenie niż poprzednia jego gwałtowność. Nie wyglądał już na człowieka który się mści, lecz na sędziego, który oskarża osobę istotnie występną. Raul d‘A ndrassy nie wiedział już komu wierzyć ani co o tem myśleć; czuł tylko iż z całej duszy nienawidził człowieka, który, stojąc tam na środku sali, wyznawał głośno iż był kochankiem tej kobiety.
Hrabina Cagliostro podniosła się i spojrzała prosto w oczy swemu przeciwnikowi. Uśmiech jej stał się pogardliwy.
— A więc to co się tu odbywa jest zwykłem, choć pełnem ceremonji, morderstwem?
— Nie, jest tylko sądem, któren wyda surowy lecz temniemniej sprawiedliwy wyrok.
— Jakie macie prawo sądzić i wyrokować? Na to są jawne, zwykłe sądy i ludzie ustanowieni do tego. Cóż mnie to obchodzi że dla jakiś waszych ciemnych celów obawiacie się rozgłosu. Żądam abyście mi natychmiast zwrócili swobodę.