Tym czasem przyjaciele Beaumagnan‘a milczeli dając tem znak niemej zgody. Nie podejrzewali widocznie podstępu, i w oczach ich malowało się zadowolenie z takiego rozwiązania sprawy, przy którem skazanie na śmierć stało się zbędnem. Niejeden byłby się zawahał przed podobnym wyrokiem, a żaden, prócz Beaumagnan‘a, barona i Bennetot, nie wiedział iż wyrok taki faktycznie zapadł. Jeden za drugim w pośpiechu opuścili salę, zostawiając w niej tylko Beaumagnan‘a i dwóch kuzynów.
Ci trzej mieli więc teraz ręce rozwiązane. Mogli czynić co im się podobało z tą kobietą, której życie zależało tylko od ich dobrej roli. Ale Raul nie wątpił, że to co zaczęto tak zagadkowo, skończy się dramatycznie.
Przez tych parę krótkich godzin obwiniania i sądu, zdołał sobie zdać sprawę z charakteru Beaumagnan‘a, prawdziwego kierownika tak tego zamysłu, jak i całej wspominanej sprawy. Sąd i zebranie miały być dlań jedynie pożądanym pretekstem dla przeprowadzenia swojej roli. Wiedziony miłością, fanatyzmem i nienawiścią w równej mierze, postanowił odrazu że kobieta ta musi umrzeć. A jednak w chwili, gdy tej woli jego stało się zadość, gdy nic nie mogło przeszkodzić jej wykonaniu — jakaś niepewność, jakiś żal nieokreślony malował się na jego twarzy. Duma, porywczość, a zarazem niezłomna siła woli mięszały się w tym człowieku
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/69
Ta strona została przepisana.