z napadami słabości, z nieoczekiwanym przypływem łagodniejszych uczuć.
Stał na progu jakby nie mogąc się zdecydować na opuszczenie sali, i przyglądał się swej ofierze brwi jego były zmarszczone, twarz blada, a usta drgały mu nerwowo. Zdawało się że się waha, że chce zbliżyć się do hrabiny, że chce coś powiedzieć lub uczynić, przeciw czemu sam się broni. Ale nagle właściwym mu a nieco teatralnym ruchem, ujął za ramię Godfryda d‘Etigues i odprowadziwszy go na bok, rzekł półgłosem:
— Wszystko tak, jak ułożone. Żadnych głupstw, żadnej słabości, nieprawdaż?..
Przez ten czas hrabina Cagliostro siedziała bez ruchu i bez słowa, zachowując spokojny, nieco zamyślony wyraz twarzy, tak nie licujący z jej sytuacją.
— Oczywiście — myślał Raul — nie podejrzewa tego co ją czeka. Sądzi iż osadzą ją istotnie na jakiś czas w domu warjatów, która to perspektywa dla jakichś powodów, nie przestrasza jej.
Minęła godzina, mrok począł zapadać na dobre. Hrabina Cagliostro kilkakrotnie spoglądała na swój zegarek.
Próbowała zawiązać rozmowę z Bennetot, który pozostał przy niej sam na straży. Gdy zwróciła się ku niemu głos jej i uśmiech przybrały wyraz czarujący.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/70
Ta strona została przepisana.