Ta strona została przepisana.
W TONĄCEJ ŁODZI.
Robiło się coraz ciemniej. Milczenie zaciężyło wreszcie Oskarowi Bennetot i zwrócił się półgłosem do kuzyna:
— Trzeba było przynieść chociaż flaszkę rumu — rzekł, — są chwile w których lepiej być nieprzytomnym.
— Przeciwnie, uważam że dziś właśnie powinieneś panować nad sobą i zdawać sobie sprawę z każdego kroku — odparł Godefroy d ‘Etigues.
— Nie powiem abym z przyjem nością czekał na tę robotę.
— W takim razie czemu nie oparłeś się odrazu życzeniom Beaumagnan‘a? Czemu nie powiedziałeś mu, że nie podejmiesz się tego?
— Wiesz dobrze że nie mogłem tego powiedzieć