Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/81

Ta strona została przepisana.

— Baron d‘Etigues wtórował cicho jego modlitwie a gdy wyrzekł wreszcie głośniej „amen“ jakby nowe siły wstąpiły w niego. Pociągnąwszy za sobą towarzysza umocował łódź w której leżała ofiara do drugiej łodzi a potem zepchnął obie na wodę. Obaj wskoczyli do pustej łodzi i poczęli usilnie wiosłować.
Posuwali się szybko naprzód a dzięki zmrokowi który zdawał się gęstnieć coraz bardziej, przesunęli się jak czarne cienie między skałami i poczęli się wydobywać na pełniejsze morze. Po dwudziestu minutach baron rzucił wiosła.
— Doprawdy już nie mogę — szepnął — ręce odmawiają mi posłuszeństwa.
— I ja jakoś dziwnie się zmęczyłem — przyznał Bennetot.
Godefrey d‘Etigues znów ujął za wiosła ale po chwili rzucił je i rzekł:
— Na co płynąć dalej? Zróbmy „to“ tutaj. Fale są tak duże że uniosą łódź.
Bennetot był tego samego zdania.
— W takim razie — komenderował baron — przyciągnij liną łódź do siebie i wyjmij czop.
— To nie moja rzecz — zaprotestował Bennetot — to było tobie polecone.
— Wszystko jedno komu byle było zrobione. Ciągnij.