Godefrey d‘Etigues zrozumiał to. Nie mówiąc już nic ujął za drugą parę wioseł i począł pomagać towarzyszowi. Obydwaj chcieli jaknajprędzej oddalić się od miejsca swojej zbrodni, uciec zanim woda zamknie się nad ofiarą. Wiosłowali, nie zachowując już żadnych środków ostrożności, nie myśląc czy kto ich dojrzy z brzegu, czy usłyszy.
Hrabina Cagliostro była przytomną; czuła jak ją układano w łodzi, czuła jak odpływano na morze, i słyszała plusk wlewającej się wody. Wiedziała że lada chwila zimne fale obejmą jej ciało, przenikną przez jej suknie, i że, nie zdoławszy wydać krzyku zacznie opuszczać się na dno.
Ale łódź nie zanurzała się; zdawało się hrabinie że zaczyna odzyskiwać równowagę. Czy było to złudzeniem osoby stojącej już na progu śmierci? Nie, ktoś nachylał się nad nią i jakiś głos przemówił do niej.
Nie był to głos barona ani Bennetot. Był to głos zupełnie jej nieznany, bardzo dźwięczny i młody.
— Niech pani będzie spokojną. Jestem aby panią wyratować.
Nie wiedząc czy słyszy i czy rozumie, mówiący ciągnął dalej:
— Pani mnie nie zna, nigdy mnie pani nie widziała, ale jestem jej przyjacielem. Nazywam się Raul,.... Raul d‘Andrassy. Zatkałem otwór drzewem
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/83
Ta strona została przepisana.