Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.1.pdf/84

Ta strona została przepisana.

i kawałkiem materji i sądzę że uda nam się dopłynąć do brzegu. Wprzód jednak wyrzucimy ten zupełnie niepotrzebny balast.
Z tymi słowy rozciął więzy młodej kobiety, i uwiązany przy noszach kamień wrzucił do wody. Potem oswobodziwszy ją z chustek któremi zakneblowano jej usta skłonił się i rzekł:
— Teraz jestem zupełnie zadowolony. Wszystko udało się nadspodziewanie i śmiem powiedzieć że pani jest uratowaną. Czy tylko nie przemokła pani? Jak się pani czuje?
Odparła niemal nieprzytomnie:
— Dobrze, zupełnie dobrze... tylko noga... sznury zraniły mnie...
— To bagatela. Niech pani nie myśli o tem. Grunt że za chwilę będziemy na brzegu. Obydwaj prześladowcy pani napewno już wylądowali i wspinają się teraz po schodach. Nie potrzebujemy więc ich się lękać.
Wyciągnąwszy z pod ławki wiosło, które tam poprzednio ukrył zabrał się do wiosłowania, rozmawiając przytem wesoło tak, jakgdyby nie zaszło nic nadzwyczajnego.
— Przedewszystkiem muszę się dokładniej przedstawić aczkolwiek nie jestem odpowiednio po temu ubrany. Właściwie należałoby powiedzieć iż