Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/101

Ta strona została przepisana.

Usiadła naprzeciwko Klaryssy, i zatopiwszy oczy w twarzy dziewczęcia, poczęła mówić suchym, nieco monotonnym głosem:
— Przed trzema miesiącami pewna młoda kobieta została zwabiona podstępem do Haie d’Etigues i postawiona przed sądem dwunastu mężczyzn, wśród których pierwszą rolę odgrywali ojciec pani i tu obecny Beaumagnan. Nie chcę się wdawać w szczegóły tego ohydnego sądu, ni powtarzać oszczerstwa, jakie zarzucano tej kobiecie, dość, że tejże nocy, ojciec pani i kuzyn jego, Bennetot, rzucili tę kobietę, związaną do łodzi, wywieźli na pełne morze i tam porzucili przedziurawiwszy uprzednio łódź“.
Oburzona, zmieszana Klaryssa przeczyła:
— To niemożliwe! to nieprawda, mój ojciec nie zrobiłby nigdy nic podobnego!
Nie zwracając najmniejszej uwagi na jej słowa, Józefina Balsamo ciągnęła:
— „Na tym sądzie był jednak obecny jeszcze ktoś, kto, podsłuchawszy w ukryciu, zamiary morderców — bo jakżeż inaczej nazwać tych dwu panów? — wydarł im ich ofiarę. Tym kimś był człowiek, który spędził poprzednią noc i cały ranek w sypialni pani, nie jako narzeczony, gdyż ojciec pani odmówił mu jej ręki, ale jako kochanek.
Słowa Józefiny Balsamo spadały jak uderzenia młota na nieszczęsną Klaryssę; nie była zdolną ani odpierać obwinienia te i obelgi, ani się bronić.