Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/117

Ta strona została przepisana.

— A więc skłamałeś!
— Pocóż, te grubiaskie słowa, Jozyno?
— Skłamałeś, mimo tak uroczystej przysięgi.
— Na grób mojej biednej matki, przyrzeczenia dotrzymam: Ale trzeba było słuchać uważniej. Ja nie przysięgłem, że znam prawdę, tylko, że ci prawdę powiem.
— Dlatego właśnie trzeba ją znać.
— Ażeby ją poznać muszę trochę pomyśleć, a ty mi nie dajesz chwili spokoju i potrzebnego czasu. Do pioruna proszę o spokój. Leonard niech puści swój rewolwer, to mnie przeskadza.
Szyderstwo Raula dotknęło ją bardziej niż jego żarty. Czuła, że wszelkie pogróżki będą próżne i rzekła:
— Rób jak chcesz. Wiem, że swój obowiązek wypełnisz.
— Ach, zawołał, — jeżeli jesteś tak dobra... Nigdy nie mogę oprzeć się łagodności.
— Ober, przybory do pisania! Papier z najdelikatniejszej słomki, piórko z kolibra, krew z dojrzałej truskawki i kałamarz z kory cedru jakby się wyraził poeta.
Wydostał ołówek z notatnika;; wyjął wizytówkę, na której widać było kilka słów, dziwacznie podzielonych. Przeciągnął kilka linji aby te słowa połączyć. Następnie na odwrocie napisał łacińską formułę: