pomyśleć bez wstrętu. Czy ty się czasami nie lękasz samej siebie, Józefino Balsamo?
Józefina ukryła twarz w dłoniach.
Nielitościwe słowa prawdy nie wywołały wybuchu wściekłości jak Raul przypuszczał. Czuł on że Józefina przeżywa chwile w której się widzi duszę swoją do dna samego i że przeraża ją ta straszna otchłań. Nie był on tem specjalnie zaskoczony. Wszystkie zdarzenia ostatnich chwil wypadły tak przeciwnie jej oczekiwaniom i wyrachowaniu; nieoczekiwane zjawienie się Raula, obecność jego i bezwzględne słowa tak ją przybiły że ostrząsnąć się z nich nie mogła.
Raul ciągnął dalej:
— Nieprawdaż, Jozyno że czasami lękasz się samej siebie?
Była tak pełna zwątpienia i rozpaczy, że wbrew jej woli zerwały się z ust słowa:
— Tak.... tak chwilami... ale nie mów o tem... zamilcz! zamilcz!
— Ależ przeciwnie — rzekł Raul Musisz sobie jasno zdać z tego sprawę. Jeżeli czujesz wstręt do pewnych czynów, dlaczego popełniasz je?
— Nie mogę inaczej....
— Czy nie próbujesz zwalczyć tego w sobie?
Staram się, walczę, ale jestem zawsze pokonana. Nauczono mnie zła... i czynię zło, jak inni dobro czynią jak powietrza tak mi go trzeba.
— Któż cię tego uczył.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/151
Ta strona została przepisana.