kiej drewnianej szkatułki, którą kapłan, na kilka dni przed uwięzieniem, zakopał u stóp owego głazu.
Opisał mi dokładnie miejsce, w którem znajdował się ów głaz i powierzył mi z jednego tylko słowa, składającą się formułę, dzięki której w razie zapomnienia, można w każdej chwili miejsce to odnaleźć.
Musiałem mu wówczas uroczyście obiecać, że z nadejściem spokojniejszych czasów, to jest, jak słusznie przewidywał, w jakie lat dwadzieścia, przekonam się, że kamień i klejnoty znajdują się na swojem miejscu, i że od tego dnia, rok rocznie, w dzień Wielkiej Nocy obecnym będę na mszy w kościele wiejskim w Gueures.
Podczas jednej z tych mszy miałem ujrzeć około kropielnicy mężczyznę w czarnym stroju. Powinienem był zbliżyć się do niego i powiedzieć mu swoje nazwisko, a on miał mnie zaprowadzić wówczas przed miedziany świecznik siedmioramienny, który pali się jedynie w uroczyste święta. W odpowiedzi na to miałem mu powierzyć ową formułę.
Takie to były znaki naszego wzajemnego rozpoznania. Potem dopiero mogłem go zaprowadzić do granitowego skarbca.
Na zbawienie duszy mojej przysiągłem, że wypełnię ślepo dane mi instrukcje. Nazajutrz zacny kapłan zginął na szafocie.
Emjnencjo, aczkolwiek bardzo wówczas młody, dotrzymałem święcie danego słowa. Ciotka moja
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/17
Ta strona została przepisana.