— Raulu, nie żartuj.
— Josyno, nie płacz.
Czuł, że była szczerą: że tkliw ość kobieca wzięta w niej górę, każąc zapomnieć o urazie.
— Nie chodź Raulu — powtórzyła — znam mieszkanie Beaumagnan‘a. Ci trzej bandyci będą mogli cię zabić, zanim kto zdąży na pomoc.
— Tem lepiej — rzekł — bo i oni nie będą mogli spodziewać się pomocy.
— Raulu, żartujesz, a jednak...
Przytulił ją do siebie.
— Słuchaj, Jozyno — rzekł — zjawiam się ostatni w tej sztuce, gdzie główne role grają dwie takie potęgi jak ty i Beaumagnan.
Oczywiście ani ty ani on nie potrzebujecie mnie, i jeżeli nie postawię wszystkiego na jedną kartę, wyjdę z tej całej sprawy z pustemi rękoma. Pozwól mi zaszachować naszego wroga Beaumagnan’a, tak jak zaszachowałem moją przyjaciółkę Józefinę Balsamo. Byłem dość zręczny, nieprawdaż? i potrafię dopiąć swego.
Słowami temi zadrasnął ją znowu. Wyciągnęła rękę z pod jego ramienia i szli dalej sztywno, obok siebie w milczeniu.
W głębi duszy Raul zastanawiał się, czy jego wrogiem najgroźniejszym nie była ta kobieta o słodkiej twarzy, kochana przezeń tak namiętnie i tak kochająca nawzajem.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/33
Ta strona została przepisana.