Raul zadośćuczynił temu żądaniu.
Po długiej chwili powtórnego oczekiwania odryglowano z trzaskiem drzwi, spuszczono łańcuchy i służący wpuścił Raula do obszernej sieni, czysto wyfroterowanej, pustej i dziwnie przypominającą poczekalnie klasztorne. Później poprowadził go długim korytarzem wgłąb mieszkania, minęli kilkoro drzwi i zatrzymali, się przed ostatnimi, których oddrzwia obite były grubo skórą.
Służący otworzył te drzwi, a później zamknął je bez słowa za Raulem. Młody człowiek znalazł się w obszernym pokoju, wobec swoich wrogów, inaczej bowiem nie mógł nazwać tych trzech mężczyzn, z których dwóch oczekiwało jego nadejścia w pozycji, w jakiej bokserzy oczekują swoich przeciwników.
— To on, to on — krzyknął Godefroy d’Etigues, nie panując nad swoim gniewem. Beaumagnan, to ten sam smarkacz, który nam skradł ramię naszego świecznika! Nie zbywa mu na śmiałości, już to prawda! Po co pan tu przyszedł? Jeżeli chcesz pan znów prosić o rękę mojej córki...
Raul, śmiejąc się, przerwał:
— Doprawdy, panie baronie, pan wydaję się stale zaabsorbowany myślą o tem małżeństwie! Przyznaję, że uczucia moje dla panny Klary nie zmieniły się ani na jotę i że żywię względem niej zawsze te same zamiary, ale dziś tak jak wówczas, Gueures nie przychodzę w celach matrymonjalnych.
— A w jakich?
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/35
Ta strona została przepisana.