łował, i raz po raz, wychylając się z okna, rozkazywał stangretowi popędzać konie.
— Prędzej, prędzej! — wołał — wszak wieziesz dzisiaj boga fortuny, i królowę piękności!
Józefina Balsamo śmiała się cicho; oczy jej błyszczały ze szczęścia.
Kareta toczyła się ulicą Opery, minęła ulicę de Petits-Champs i wjechała na ulicę Caumarten, gdzie konie przeszły w galop.
— Doskonale — wołał Raul — za dwanaście piąta. Zdążymy na czas. Wszak towarzyszysz ml do Lillebonne?
— Poco? Wystarczy tam tylko twoja obecność.
— Cieszę się, że nareszcie okazujesz mi zaufanie. Możesz być pewną, że cię nie zdradzę. Od dziś uważam tę sprawę za naszą wspólną, i zwycięstwo jednej ze stron będzie zarazem zwycięstwem drugiej.
Ale gdy zbliżono się do ulicy Auber, któraś z bram na lewo otworzyła się nagle, kareta wjechała w nią, nie zwalniając biegu, i znalazła się na jakiemś podwórzu.
Po trzech mężczyzn stanęło u każdego z jej okien, zanim Raul spostrzegł co się dzieje, otworzono drzwiczki i wyciągnięto go z karety.
Usłyszał jeszcze głos Józefiny Balsamo, która krzyknęła do stangreta:
A teraz prędko na dworzec Saint-Lazare!
Jakieś ręce, wepchnęły go do domu, wcią-
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/53
Ta strona została przepisana.