gnąć. Narkotyk czy trucizna, było mu to obojętne. Nie myślał czy uśnie na zawsze, czy tylko na chwilę. Patrzył się znów i znów, usnął na długie godziny na dnie, na noce...
Aczkolwiek sen jego był głęboki, jednak Raul odczuwał wokół siebie pewne zmiany. Zdawało mu się, że przesuwają się przed nim gorączkowe widziadła; coś go kołysało zcicha i łagodnie, dobiegał go jakiś miły szmer rytmiczny. Niekiedy, podnosząc powieki, widział przed sobą jakby w jakiejś ramie zmieniające się pola, łąki, lasy złote w słońcu, rozwiane.
Wystarczało mu wyciągnąć ramię, aby dosięgnąć pożywienie. Wydawało mu się coraz smaczniejsze. Czuł zapach wina, a gdy je pił, zdawało mu się, że wstępują weń siły. Patrzył już przytomniej; rama przedzierzgnęła się w okno, za którym migały coraz to inne krajobrazy.
Znajdował się teraz w innym pokoju, któren znał już dawniej. Naokoło dostrzegł swoje książki, ubrania, bieliznę.
Przed sobą dostrzegł schody w formie drabiny. Czemużby nie miał wyjść z pokoju, skoro czuł się tak silnym? Wystarczyło chcieć. Więc podniósł się i zaczął iść po schodach. Znalazł się na pokładzie barki, mając z obu stron szeroką, błękitną wstęgę rzeki. Zrozumiał: to była „Bystra“... brzegi Sekwany...
Postąpił jeszcze kilka kroków.
Józefina Balsam o siedziała przed nim w wygodnym trzcinowym fotelu.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/57
Ta strona została przepisana.