Zimna jej ręka zaciskała się wokół szyi młodzieńca. Przez chwilę Raulowi się zdawało, że chce go udusić, zerwał się więc i wyskoczył z łóżka. Teraz ona zlękła się z kolei i, sięgając w zanadrze, wydobyła sztylet, którego ostrze błysnęło.
Stali więc tak naprzeciwko siebie, gotowi do wzajemnego ataku, aż Raul wykrzyknął z żalem:
— Więc doszliśmy aż tak daleko Jozyno!
Równie jak on, wzruszona padła ze Izami na krzesło, a on obejmował jej kolana.
— Pocałuj mnie, Raulu, i zapomnijmy o wszystkiem.
Uścisnęli się namiętnie, ale młody człowiek zauważył, że nawet w tym uścisku nie wypuściła sztyletu. Jednym ruchem mogła mu zatopić w plecach.
Następnego ranka Raul porzucił „Bystrę“.
— Nie powinienem niczego spodziewać się po niej — rzekł sobie — kocha mnie, bezsprzecznie, ale w duchu jest najgorszym moim wrogiem. Wystrzeganie się wszystkiego i wszystkich weszło jej w krew. A mnie ufa mniej jeszcze niż komu innemu.
W gruncie rzeczy nie mógł jej zrozumieć. Pomimo podejrzeń, mimo dowodów nawet, nie wierzył, aby była zdolną do zbrodni. Jej twarz tak piękna, tak czysta nie mogła być do tego stopnia zwodniczą. Nie, ręce Józefiny Balsamo nie były splamione krwią.
Natomiast Leonard wydawał mu się człowiekiem okrutnym, zamiłowanym w najbardziej wyrafinowanych przestępstwach.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/65
Ta strona została przepisana.