się o tem znacznie później... wtedy gdy wrócił do Rouen.
— I czemuż nie zaskarżył tych panów?
— Chciał... powinien by!.... z zakłopotaniem mówiła badana — ale....
— Ale kupili sobie jego milczenie — drwił Leonard — skrzynka którą otworzyli przy nim zawierała klejnoty.. podzielili się z nim zdobyczą.
— Tak — przyznała — dali mu siedem pierścionków. Ale nie dlatego ukrył prawdę... nie. Biedak był chory. Umarł prawie zaraz po powrocie.
— No a ta skrzynka?
Skrzynka pozostała w pustej furmance. Mąż przyniósł ją wraz z tymi pierścionkami. Tak jak i on nie wspominałam nikomu o tej historji. Bałam się żeby z tego co nie wynikło... mogliby obwinić mego męża. Więc wolałam milczeć. Wyprowadziłam się do Lillebonne. Nigdy nie dotknęłam tych pierścionków, dopiero moja córka wzięła je do teatru. Oto cała historja, panie.
— Cała... wykrzyknął Leonard.
— Nie wiem o niczem więcej — lękliwie szenęła biedaczka.
— Ależ ta historja nic mnie obchodzi! Pytałem o zupełnie co innego!
— O co?
— Jakie litery wyryte były na wieku skrzynki?
— Przysięgam panu żem ich nigdy nie czytała. Były zresztą nawpół zatarte.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/70
Ta strona została przepisana.