— Dobrze, niech tak będzie, Ale w takim razie wracamy znów do tego samego: gdzie jest ta skrzynka?
— Mówiłam to już kilka razy: nie mam jej. W wigilję dnia, w którym pan był u mnie z tą panią, we woalce, zabrano mi skrzynkę.
— I któż to ją zabrał?
— Jedna osoba, która....
— Czy ta osoba specjalnie szukała skrzynki?
— Nie, nie, zauważyła ją przypadkiem, wśród gratów na strychu, i wzięła ją sobie jako osobliwość.
Po raz setny pytam panią, kto to jest ta osoba?
— Nie mogę to powiedzieć. Osoba ta wyświadczyła mi wiele dobrego w życiu i boję się wyrządzić jej krzywdę, jeśli powiem jej imię.
— Gdyby tu była sama kazałaby pani mówić.
Może być... Ale skąd mam to wiedzieć? Nie mogę do niej napisać aby ją spytać. Widywałam ją od czasu do czasu... Miałam ją spotkać w przyszły czwartek.... o trzeciej...
Gdzie?
— Nie, nie, nie powiem... nie powinnam...
— Więc mam znów zacząć? z niecierpliwością zawołał Leonard.
Staruszka przeraziła się.
— Panie, błagam pana! Za co? Nie trzeba, panie, nie!!
Wydała okrzyk bólu.
— Bandyta! niegodziwiec! Ach, moja ręka!
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/71
Ta strona została przepisana.