dami, Czas jakiś wierzyłem i ja w tę legendę. Dałem się tumanić opowiadaniem o dwóch identycznych kobietach, o córce, wnuczce i prawnuczce Cagliostro. Ale to już się skończyło. Jozyno. Zamykałem dobrowolnie oczy na prawdę, ale mi je nagle otworzyła ta storturowana, opływająca krwią ręka.
— To nie prawda, to są kłamstwa, Raulu. Nie znałam nigdy tych dwu ludzi których wymieniłeś, mieniłeś.
Raul poczuł się nagle bezbrzeżnie zmęczonym.
— Niech i tak będzie — odparł — możliwe że się mylę ale jedno jest pewnem: nie będę mógł już nigdy widzieć cię w tym świetle, w jakim patrzyłem na ciebie dotychczas. Przestałaś być dla mnie zagadką, Jozyno; ukazałaś mi się tem czem jesteś w istocie, a to jest: zbrodniarką.
Dodał ciszej:
— Czasami wydaje mi się to chorobliwem zboczeniem. I myślę że największym złudzeniem na świecie jest twoja piękność.
Nie odpowiadała mu; jego obelgi zdawały się być je obojętne. Brzegi słomkowego kapelusza rzucały cień na jej łagodne rysy. Były jakby uosobieniem wdzięku i niewinności.
Raul nie mógł od niej oczu oderwać. Nigdy jeszcze nie wydawała mu się tak piękną i godną posiadania; zapytywał się w duchu, czy będzie w stanie rozstać się z nią i czy nie przeklnie jutro tej swobody,
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/77
Ta strona została przepisana.