Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/80

Ta strona została przepisana.

— Czemu nie uledz? — rozważał w duchu, wiedząc, że łatwo mógłby położyć koniec swej męce — za dwie godziny będę na „Bystrej “ a nikt mi nie przeszkodzi przecież odjechać za parę dni, gdy przyzwyczaję się nieco do myśli o tem rozstaniu.
Ale czuł zarazem, że wrócić nie może. Owa ręka, skrwawiona, okaleczona ręka stała mu ciągle przed oczyma, wywołując myśli i przypuszczenia dotychczas tak starannie usuwane w cień.
Józefina „to“ zrobiła; a więc Józefina nie cofała się przed niczem, nawet przed zbrodnią. Prawdopodobnie zabijała i zabijać będzie jeszcze, gdy okoliczności skłonią ją do tego; Raul zaś miał instynktowni wstręt do morderstwa. Sama myśl o tem, że mógłby być zmuszonym do przelania czyjejś krwi — napełniała go przerażeniem. Krew ta stanęła dziś jak mur nieprzebyty między nim a kobietą, którą kochał.
Pozostał więc, ale za cenę jakiego wysiłku? Józefina wyciągała doń swe cudne ramiona i podawała mu usta do pocałunku. Jakże mógł się oprzeć takiemu widzeniu?
Dotknięty po raz pierwszy w swych uczuciach, zrozumiał dopiero, jaką krzywdę wyrządził Klaryssie d‘Etigues. Odgadł jej rozpacz, zdał sobie sprawę z jej złamanego życia, ogromna litość dla niej przepełniła jego serce. Byłby tak pragnął utulić ją w ramionach, zetrzeć z jej oczu ślady łez, przez niego wylanych. Przemawiał do niej w duchu najmilszym słowy.