— Doskonale, Leonardzie — wyrzekł — dobry rewanż.
Mylił się jednak; przeciwnikiem jego nie był Leonard; w człowieku, który nachylił się nad nim, by mu związać ręce, poznał Beaumagnan’a.
Nad jednem z okien wbity był wielki hak; Beaumagnan przeciągnął przezeń drugi koniec oplątującego szyję Raula sznura, i ciągnął za ten koniec, zmuszał w ten sposób swego więźnia do powstania i do zbliżenia się do okna; tutaj obrócił go plecami ku okiennicom, które poprzednio otworzył, i związał mu nogi tak, jak przed chwilą ręce.
W ten sposób pętlica na szyi Raula zacisnęłaby się jak stryczek, przy pierwszym gwałtowniejszymi ruchu Beaumagnan‘owi wystarczyłoby jedynie pchnąć go silnie poza okno, aby zawisł w przestrzeni.
— Idealna pozycja dla prowadzenia poważnej rozmowy — zażartował Raul, którego humor nie opuszczał nigdy.
Był zupełnie zdecydowany. Jeśli, jak sądził, Beaumagnan da mu do wyboru śmierć, lub wyznanie wszystkiego co wie o skarbie, gotów był, bez najmniejszego wahania, opowiedzieć wszystko.
— Jestem do pańskich usług — rzekł — pytaj pan.
— Milcz — rozkazał Beaumagnan, najwidoczniej rozdrażniony do najwyższego stopnia.
Wepchnąwszy mu spory kawał waty w usta, zakneblował je cienką chustką jedwabną.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/84
Ta strona została przepisana.