Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/88

Ta strona została przepisana.

Beaumagnan’a. Lekki, leciutki krzyk wydarł się z jej ust, zagłuszony głuchem wyciem jej mordercy.
Raul drżał na swej pętlicy. Nigdy jeszcze nie kochał tak Józefiny jak w tej chwili właśnie. Co znaczyły jej przestępstwa wobec tego cudnego uśmiechu jej ust, wobec tego czaru jaki roztaczała wokoło. Była najpiękniejszą kobietą w świecie, i oto ginęła w jego oczach pod pięścią mordercy. Nie mógł marzyć o żadnej pomocy, nie mógł nawet krzyknąć.
Ah, właśnie ten nadmiar miłości, przechodzący w nienawiść uratował życie Józefinie Balsamo. Beaumagnan przeliczył się z siłami, nie był w stanie dokończyć swego posępnego dzieła. Puszczając naglę swą ofiarę, rzucił się na ziemię i w jakimś ataku furji począł tłuc głową o ścianę i rwać sobie włosy.
Raul odetchnął. Był pewny, że Józefina żyje choć leżała nieruchoma.
Jakoż po długiej chwili podniosła się z trudem, opierając się o ścianę. Ubrana była w długą pelerynę i toczek, przysłonięty szalem haftowanym w kwiaty. Odrzuciła pelerynę, ukazując z pod poszarpanej przez walkę sukni, swoje białe ramiona. Zsunęła również z głowy szal i toczek a jej czarne włosy o miedzianym połysku w falistych kędziorach spłynęły wokół jej twarzy. Rumieńce jej były żywsze, oczy bardziej błyszczące.
Przez chwilę trwało milczenie. Obaj mężczyzn wpatrywali się w tę, która nie była już ani kochanką, ani przeciwniczką, ani ofiarą, lecz cudną kobietą, roz-