się w jej serce. Stłumionym, drżącym głosem zagadnęła:
— Czy masz dowód? Daj mi dowód, lub poprostu wskazówkę... coś, co usprawiedliwi twoje słowa, a zastrzelę go jak psa!..
Wyciągnęła z za gorsu nieduży kastet; spojrzenie jej stało się zimne i twarde.
Beaumagnan odparł:
— Pokażę ci coś, co usunie wszelkie twoje wątpliwości.
— Mów... Kto jest ta kobieta?
— Klaryssa d’Etigues.
Uspokojona Józefina Balsamo, wzruszyła ramionami.
— Słyszałam o tem. Dziecinny flircik.
— Nie tak znowu dziecinny, skoro chciał się z nią ożenić.
— Ożenić!! Nie, to niepodobna... nie wierzę temu Dowiadywałam się o ich stosunki, i wiem że spotkali się w polu dwa czy trzy razy.
— Nietylko w polu, bo i w sypialni Klaryssy.
— Kłamiesz! — krzyknęła Józefina.
— Kłamie raczej baron Godfryd, który mi to opowiedział onegdaj wieczorem.
— A on, skąd wie o tem?
— Od samej Klaryssy.
— Co za absurd! Żadna córka nie uczyniłaby ojcu takiego wyznania.
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/92
Ta strona została przepisana.