— Prędko, pomóż mi.
Odciąwszy kawał sznura ze stryka Raula, związali nogi i ręce rannego, poczem posadzili go pod ścianą i obandażowali chustką.
— To drobnostka — rzekła Józefina — zaledwie kilkugodzinne omdlenie.
Oboje stanęli na czatach.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
W całej tej, ogromnie krótkiej scenie Józefina Balsamo zachowała najzupełniejszy spokój. ale taki tryumf, taka tajna, a zła radość brzmiała w jej głosie, wyzierała z jej twarzy, że niewypowiedziany lęk przepełnił serce Raula.
Chciałby krzyknąć, aby uprzedzić tą osobę, która miała jeszcze nadejść i z kolei wpaść w pułapkę. Ale było już zapóźno, aby się wymknąć ze szponów Cagliostro. Myśli mąciły mu się w głowie i jęk przerażenia wyrwał mu się z ust:
Zawiasy we drzwiach skrzypnęły raz jeszcze: Klaryssa d’Etigues stanęła na progu.