ślą pięknej przechadzki i zobaczenia się z kimś, kogo serdecznie lubiała. A oto znalazła się wśród obcych, wrogich ludzi, w potwornej atmosferze zbrodni.
Przerażona szepnęła:
— Co to znaczy? Raulu, czemu jesteś związany?
Wyciągnęła doń ręce, jakby wzywała jego pomocy, i nawzajem ofiarowując swoją. Ale cóż mogli począć oboje.
Raul patrzył na jej twarzyczkę wychudłą i bladą, i całą siłą wstrzymywał się od łez na myśl o tem bolesnem wyznaniu, jakie uczynić musiała swemu ojcu, o skutkach popełnionego błędu. Ale mimo wszystko, z tą śmiałością, która była charakterystyczną cechą jego charakteru rzekł:
— Nie obawiaj się Klaro. Nic absolutnie nie zagraża ani mnie ani tobie. Jesteś pod moją opieką.
Klaryssa płochliwie obejrzała się po pokoju. Ze zdumieniem poznała Beaumagnan’a i wreszcie, zwracając się do Leonarda, spytała:
— Czego pan chce ode mnie? Kto mnie tu zwabił?
— Ja — odparła krótko Józefina Balsamo.
Piękność jej zwróciła uwagę Klaryssy. Wstąpiła w nią nadzieja, że kobieta tak cudna nie wyrządzi jej nic złego, zapytała więc śmielej:
— Kto pani jest? Nie widziałam pani nigdy...
— Ale ja panią widziałam — odparła Józefina
Strona:PL M. Leblanc - Córka Józefa Balsamo hrabina Cagliostro (1926) T.2.pdf/99
Ta strona została przepisana.