Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/15

Ta strona została przepisana.
— 9 —

chwili dopiero przypomniała sobie roztrzepana, że ten pan, z którym tak poufną zawiązała rozmową,, jest dla niej zupełnie obcym; wskutek tego spostrzeżenia, wesołe usteczka zacisnęły się uparcie, a biała woalka zakryła zarumienioną twarzyczkę.
Henryk uśmiechał się jeszcze; panienka spojrzawszy na swe popróte rękawiczki, pomyślała, że podróżny wyśmiewa się z zaniedbania jej toalety. Schowała ręce pod szal, i po chwili milczenia rzekła:
— Układam sobie od dawna, że jeśli kiedykolwiek spotkam kogoś obcego, nie znającego mnie wcale, a zatem zupełnie bezstronnego, muszę go spytać: czy też to naprawdę jest źle, gdy młoda panienka powiada “ja chcę”; i *czy to tak bardzo trudno być odważną. Otóż właśnie pana nie znam wcale, w Bytomiu wysiadam, i może się już nigdy w życiu me spotkamy; niechże mi więc pan powie szczerze i otwarcie, czy to co myślę jest złe i niemądre?
— A czy sąd mój uzna pani za trafny i sprawiedliwy?
Popatrzyła nań przez chwilę w milczeniu i rzekła:
— Wprawdzie tylko co śmiałeś się pan bez żadnej widocznej słuszności, zdaje mi się jednak, że wierzyłabym zdaniu pana wypowiedzianemu poważnie:
Henryk pochylił głowę i rzekł:
— Powiem pani zatem, że według mego zdania, postanowienie pani nie jest rozsądnem, ani też zupełnie niewłaściwem lub złem. Jestem mocno przekonany, że każda kobieta, byle tylko trochę posiadająca energii, potrafi otrząsnąć się z tchórzliwości i utrzymać zawsze nerwy swoje na wodzy. Bardzobym jednak zganił umyślne narażenie się na niebezpieczeństwa. Kobieta bowiem nie posiada dość siły fizycznej, by im stawić czoło. Ślepa lękliwość jest rze-