Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/56

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ V.

W pewnem oddaleniu od pałacu, stał murowany domek, kryty dachówką i otoczony niskim żywopłotem, poza którym rosło kilka karłowatych drzewek owocowych. Połowę tego domku zamieszkiwała rodzina wyrobników, a że cała ta zagroda należała do dworu, wyrobnicy przeto odrabiali czynsz za mieszkanie w różnych porach roku.
Druga połowa domu trochę była większa i o wiele schludniej od pierwszej, a nawet stosunkowo zamożniej wyglądała. Czysto umyte okna, ozdobione były białemi firankami, co uchodziło za prawdziwy zbytek; na jednem oknie, między dwoma wazonikami kwiatów, stała lampa, na drugiem zaś jaskrawo pomalowane figurki rozmaitych świętych; widok tych skarbów budził zawsze zazdrość ubogich wyrobników. Okna te należały do mieszkania starej Małgorzaty, która miała prawo zajmować domek aż do końca swego życia, pobierając przytem pewną ordynaryę i wcale niezłą pensyjkę; co wszystko, jakeśmy wyżej powiedzieli, stary Rudnicki zabezpieczył jej w swoim testamencie.
Po burzliwej nocy, w której Henryk odbył prawdziwe polowanie na przemytników, nastąpił chmurny, mglisty poranek; gęsty czarny dym z pobliskich hut i kopalni słał się leniwie po ziemi, szary półcień