Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/68

Ta strona została przepisana.
— 62 —

— Alinka miała pójść ze mną, — odparła Kamilla, rumieniąc się — nie wiem dla czego została w domu.
— Na rękę mi to będzie, jeśli już nie przyjdzie, mam właśnie zamiar pomówić z tobą.
Trwożny, pytający jej wzrok zawisł przez chwilę na jego twarzy. Mąż i żona szli czas jakiś obok siebie milczący, nareszcie mąż przemówił:
— Obawiam się, że ci tu smutno i nudno, Kamillo, dom ten jest rzeczywiście nie zabawnym dla młodej i pięknej, jak ty, kobiety.
Poruszyła głową przecząco.
— Proszę cię, nie mów o tem...
Smutny uśmiech przemknął po jego twarzy.
— I dla czegóż nie miałbym o tem mówić? Czyż myślisz, że jestem ślepy i nie widzę co się wkoło mnie dzieje?
Stanęła; twarz jej przybrała barwę lilii.
— Cóż się tu dzieje takiego, czegobyś widzieć lub słyszeć nie mógł? — spytała drżącym głosem.
— Widzę, że nie jesteś szczęśliwą, może ci tęskno i smutno w starym domu; możebyś ztąd chciała wyjechać.
— Chciałbyś mnie ztąd oddalić?
— O tobie tylko mówię, Kamillo, ciebie tylko mam na myśli — rzekł z pewnem wahaniem. — Szu-