Strona:PL M. Reichenbach - Na granicy.pdf/93

Ta strona została przepisana.
— 87 —

nać. Gdyby wskutek rany chorowała bardzo, lub gdyby, ach ta myśl była nie do zniesienia, gdyby umarła! czyż on mógłby żyć jeszcze?
Postąpił ku drzwiom. Chory poruszył się, spojrzał na niego błędnym wzrokiem i począł bredzić na nowo, Henryk został na progu nieporuszony. Nareszcie nadszedł lekarz.
— To są początki zapalenia mózgu — powiedział do Wertharta, zbadawszy chorego.
— A jak się ma panna Alina? — zapytał nieśmiało Henryk.
— Tam nie ma nic złego, lekkie tylko zadraśnięcie i dużo przestrachu; powinna wkrótce przyjść do siebie.
— Dzięki Bogu! oby tylko nie bardzo cierpiała — z głębi duszy zawołał Henryk i opuścił pokój.
W przyległym salonie spotkał Kamillę; podała mu przyjaźnie rękę i rzekła.
— Nie bój się pan, wszystko idzie dobrze; strzał pana zrobił wiele dobrego, uwolnił mnie od tajemnicy. Mój mąż opowie to panu.
Lecz jak uroczo wyglądała w tej chwili! Henryk westchnął; serce zabolało go mocno, czuł jednak, że nie była to choroba nieuleczalna.
Upłynęło kilka tygodni. Bronisław wyszedł z niebezpieczeństwa i powoli przychodził do siebie. Alinka z ręką na temblaku jeszcze i cokolwiek bledsza,