Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/104

Ta strona została przepisana.
96

Lecz nie chcę dumy: tobie jestem bliźni,
Przyroda, jedna siły nasze żyźni.



III.

Parowiec wodę piersią twardą kraje,
A kędy przejdzie, tam się fale pienią,
Malachitowym śladem się strumienią,
Jakoby barwné na morzu ruczaje.
Za parostatkiem z podmorskiej krainy
Skaczą na morze żarłoczne delfiny,
Jeden za drugim czynią wciąż gonitwy,
Bestye zgłodniałe, poszukują żeru,
Zaś wśród cichego fal powietrznych szmeru
Lotne na morze spadają rybitwy.
A zresztą cisza! O, nie!... pozór ciszy!...
Oko nie dojrzy, ucho nie dosłyszy...
Myśl wie, że w morzach dramaty szaleją
Nie gorsze od tych, jakie znam na ziemi,
Skryte odemnie falami morskiemi,
Trwające wieków niezmienną koleją.
Tam rekin czyni straszne spustoszenia
W środku pomniejszych tworów pokolenia,