I po kobiercu ślizga, toczy
Pięknie rzeźbioną, boską nóżkę.
Radości pełna się uśmiecha;
Dziecięca w oczach lśni uciecha.
Z uśmiechem jasnym tego lica,
Jak życie, młodość wesołego,
Ledwo się zrówna gra księżyca,
W strudze ruchomej błyszczącego.
VII.
Klnę się na gwiazd północnych błyski,
Na promień wschodu i zachodu:
Tak dziwnie pięknej odaliski
Nie brał w miłości swej uściski
Nigdy perskiego król narodu;
I haremowych fontann wody
Przenigdy jeszcze, w letnie znoje
Bryzgając swe perliste zdroje,
Nie znały równej jej urody;
Cudniejszych zaś nad jej warkoczy
Śmiertelne nie widziały oczy.
I klnę się, od utraty raju,
Nie kwitła żadna krasawica,
|