Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/192

Ta strona została przepisana.
184

W pamięci tylko obraz blady,
Odgłosy sfery bardziej czystej:
Tak pozostawia w oku ślady
Meteor w nocy promienisty!
I dziwi Adę życie nowe,
I przyszłość pełną jest ciemności...
Uczucia dawne aniołowe
Zogniskowała-li w miłości.
Pragnieniom druha poświęciła
Radości wszystkie swego życia,
Jak gdyby śmierć w niej nie gasiła
Miłości żaru, serca bicia!...

I raz był wieczór. Tam na skale
Wygnaniec siedział zadumany,
Z nim Ada. U stóp ich wspaniale
Ocean grał rozkołysany.
Promienie słońca wieczornego
Sinawe głębie wód złociły,
Wędrowne żagle gdzieś brodziły
W przestrzeni groźnej królestw jego.
Dziewica oko czarne, duże
Na przyjaciela kierowała,
Instynktem trafnym zgadywała
Tajemne w sercu dzikiem burze.