Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/74

Ta strona została przepisana.




Jesień.

2.

Zgniewana jesień narzekaniem ludzi,
Raz jeszcze daje pogodniejszy dzionek
I — patrząc słońcem z po za chmur osłonek —
Cieplejszą dłonią świat do życia budzi;

Choć jej łaskami nikt się zbyt nie łudzi,
Choć już odleciał śpiewak pól — skowronek,
Choć mrozów pierwszych bielił się już szronek,
Niepróżno lice uśmiechami trudzi,

Bo ucieszony z fal słonecznych blasku
Na przyźbie[1] chaty grzeje się dziad stary,
Wnuczęta przy nim bawią się na piasku;

Świergocąc — wróbli ulatują chmary,
A pośmieciuszki[2] dzwonią im do pary,
I sroczka skrzecze w niedalekim lasku.

1889 r. 29 października.
Jarowe.

  1. Przyźba = część chaty zewnętrzna — do siadania.
  2. Pośmieciuszka = dzierlatka.