zlotu, a tego dnia już zjechało pod namioty 1.000 skautów. Po załatwieniu formalności wstępnych wydano nam w komisarjacie bilety uprawniające do zajęcia pięciu namiotów dla skautów i dwu dla oficerów. Namioty nasze stały w linji »A« i »B« na lewym skrzydle wielkiego obozu, a sąsiadowały z namiotami innych skautów cudzoziemskich — Francuzów, Hiszpanów, »Chińczyków « i t. d.
Zajęliśmy namioty, pod którymi skaut polski czuje się tak błogo! Dzień każdy wcześnie porywał nas na nogi i nie szczędził zajęć. Dzień też każdy pokazywał nam coraz to coś innego. 3 lipca zwiedzaliśmy wystawę, 4—patrzyliśmy na ćwiczenia skautów morskich, 5 — braliśmy udział w wielkim przeglądzie, 6 rano — był nasz »raport« przed Skautem Naczelnym, popołudniu przyjęcie na parafji katolickiej, 7 — popołudniu skauci polscy byli przy warsztatach stolarskich na wystawie, a wieczorem w teatrze skautowym, 8 — rano byliśmy gośćmi w szkole angielskiej, a potym część nas zwiedzała sławne fabryki broni, popołudniu jeszcze raz wezwano nas na estradę Bingley HaH’i. 9 lipca o godzinie pół do piątej rano opuszczaliśmy śpiący obóz.
Zastęp oficerów skautowych niezwiązanych z drużyną pierwszą noc obozował nie w obozie skautowym w parku Perry Hall, ale na przedmieściu Stechford. Powodem była obopólna pomyłka polskiej komendy (a raczej moja) i angielskiego sekretarza organizacyjnego. Gościnni Anglicy zaprosili oddział 16 skautów polskich do Stechford, chcąc ich tam podejmować jako gości. Ale naturalnie woleliśmy być na chlebie żołnierskim ze wszystkimi skautami, niż na marcepanach osobno — więc wybrałem drugą ofiarowywaną nam możliwość i zgłosiłem całą polską drużynę do obozu skautów, niezwiązanych zaś z drużyną oficerów do osobnego obozu oficerskiego, jak to przewidywał regulamin. Moją pomyłką było, że gdy mi wymieniono na-
Strona:PL Małkowski - Jak skauci pracują.djvu/182
Ta strona została przepisana.