zwę »Stechford«, nie zorjentowałem się, że tam niema obozu oficerskiego, który musiał być gdzieś w pobliżu nas (i rzeczywiście był obok). Przypuszczam, że wielki natłok w obu obozach w Perry Hall i chęć obozowania wszystkich razem skłaniały organizatorów do umieszczania przyjeżdżających po bezpłatnych kwaterach, które mieszkańcy Birminghamu ofiarowali na 1.600 skautów. — Po przespaniu jednej nocy pod namiotami w Stechford zastęp oficerski zorjentował się w pomyłce i zupełnie słusznie upomniał się u komisarjatu o miejsce w ogólnym obozie, które też z wyrazami usprawiedliwienia z powodu pomyłki natychmiast otrzymał. Odtąd byliśmy razem w 9 namiotach. — Jedna noc w Stechford nie była jednak bez korzyści, bo zaprzyjaźniła gospodarzy z kilku polskimi oficerami.
Wśród tych tysięcy niknęliśmy, jak kropla w morzu. Dni mieliśmy bardzo zajęte. Skauci nasi otrzymali polecenie od swoich drużyn w kraju, ażeby na podstawie spostrzeżeń i notatek złożyli sprawozdania z macierzystego kraju skautostwa. Mieli więc dość pracy.
Mieliśmy nasz własny porządek dzienny, dostosowany, oczywiście, do ogólnych rozkazów w obozie. Rozpoczynaliśmy każdy dzień modlitwą i gimnastyką szwedzką. Tę ostatnią stosowaliśmy w przypuszczeniu, że zwyczajem skautów komenda angielska może nas wezwać do pokazania jakiej z naszych umiejętności przed publicznością. Przypuszczenie — jak to czytelnicy widzieli w Rozdziale IV — nie zawiodło dzięki ćwiczeniom rannym. Nasz instruktor gimnastyki, K. Nowak, mógł wybrać 16 skautów na popis przed sobotnim przeglądem. — Po wieczerzy był czas wolny — ale i tu skorzystaliśmy z niego, by zorganizować chór, przy którego akompanjamencie przypominaliśmy sobie na murawie w angielskim parku polskiego mazura i krakowiaka. Na »dobranocff śpiewaliśmy w postawie na »baczność« Rotę Konopnickiej.
Strona:PL Małkowski - Jak skauci pracują.djvu/183
Ta strona została przepisana.