skautowy popis (n. p. ratowniczy), więc oświadczyliśmy gotowość pokazania popisu z zakresu gimnastyki szwedzkiej, która w drużynach polskich z powodu nacisku, jaki na nią kładzie towarzystwo »Sokół«, jest dość silnie uprawianą. Niewątpliwie gimnastyka w tych warunkach musiała wzbudzić najmniejsze zainteresowanie; sądziliśmy jednak, że lepiej choć z tym wystąpić, niż z niczym i mniemaliśmy, że na nieobecności jedynie stracić możemy.
O przypadkowym zbiegu okoliczności, który sprowadził ks. Artura przed polski oddział podczas popisu, pisałem już w Rozdz. IV (str. 134), o obiedzie zaś dla reprezentantów zagranicznych w Rozdz. III (str. 100).
Do przeglądu sobotniego drużyna polska stanęła razem z 2 Czechami. Przybyli oni z Pragi czeskiej bez żadnego przewodnika i bez znajomości języka angielskiego. »Nie znają oni żadnego języka, prócz swego własnego — pisał p. E. Cameron 3 lipca — więc cieszyłbym się bardzo, gdyby Pan mógł uczynić, co jest w Pańskiej mocy, ażeby im dogodzić. Mniemam, że ich język jest w pewien sposób zbliżony do polskiego.« — Oczywiście, że nie trzeba było nam dwa razy tego powtarzać i że ucieszyliśmy się wszyscy z poznania dwu »junaków« czyli skautów bratniego narodu. Byli to chłopcy na schwał, nadzwyczaj wyrobieni fizycznie, poważni i uprzejmi. Rozumieliśmy się zawsze, bo oni mówili po czesku, a my po polsku — a nie posługiwaliśmy się koślawym niemieckim. Włączyliśmy ich do naszej drużyny i braliśmy wszędzie ze sobą. Rozstaliśmy się w drodze powrotnej dopiero w kraju niemieckim.
Przy tej sposobności poznaliśmy i p. A. Stranský’ego (Vorlov, p. Lipnice u Svělte n/S, Czechy), którego p. A. B. Svojsi'k, założyciel czeskiej organizacji skautowej, prosił z Pragi o zaopiekowanie się skautami czeskimi w Anglji. — Nasi i czescy chłopcy
Strona:PL Małkowski - Jak skauci pracują.djvu/187
Ta strona została przepisana.