sekretarz Naczelnej Komendy Skautowej we Lwowie. — Jeden skaut, który ukończył gimnazjum, przyjechał nie w mundurze skautowym, lecz w polowym sokolim; tego przyłączono do zastępu, w którym byli niezwiązani z drużyną oficerowie skautowi. Drużyna jako jednostka ćwiczebna liczyła przeto tylko 41 skautów.
Do drużyny nie wybierano chłopców, lecz po prostu przyjęto wszystkich, którzy się zgłosili i którzy wpłacili 150 albo 200 koron austr. do kasy drużyny.[1]
Jednego ze zgłoszonych komenda nie przyjęła z polecenia lekarza, przyjęcie drugiego z jakiegoś innego względu nie nastąpiło.
Między skautami było kilku, którzy w miesią przed wyjazdem do Anglji ukończyli gimnazja. Ci po powrocie zapewne wszyscy zostali w kraju oficerami skautowymi. Wogóle do drużyny zgłosili się tylko starsi chłopcy.
Jest rzeczą bardzo charakterystyczną, że na 41 skautów drużyny 26 (63%) służyło w szeregach skautowych już przeszło 2 lata, to znaczy wstąpiło do patrolów skautowych przed lipcem 1911 roku — kiedy Ruch nasz nie miał jeszcze oparcia o »Sokół«, nie miał żadnej podstawy prawnej a władze groziły mu nawet prześladowaniem. Mieliśmy wówczas w Polsce zaledwie kilkuset ochotników, a kurs centralny, urządzony dla ich delegatów w kwietniu 1911 r. w pobliżu Lwowa, nie mógł dawać gwarancji, czy tradycyjny polski »słomiany ogień« i tu wnet nie zgaśnie. Tymczasem, jak to wielokrotnie później miałem sposobność stwierdzić, owi pierwsi członkowie polskiego skautostwa, należą dotąd do najwierniejszych. — Przyjemnie było poznać, że w drużynie reprezentacyjnej Polski, jest tylu starych kolegów!
- ↑ Obliczyliśmy po powrocie, że 150 kor. przy oszczędności jest kwotą zupełnie na podobną wycieczkę wystarczającą.